Poranek był taki, jaki powienien być, kiedy się idzie na koniec świata. Wszystkie rzeczy stały już spakowane w jadalni: duże i małe walizki, kosze i sporo rozmaitych siatek. Krążyłem między nimi, ciągle jeszcze na bosaka i w piżamie, ponieważ nie bardzo wiedziałem, jak się ubrać. Tatuś pewnie również nie wiedział, bo po chwili stanął koło mnie też w piżamie i na bosaka. Nie mówiliśmy nic do siebie, chociaż chyba myśleliśmy o tym samym. (...)
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni